Dziennik Polski - Kronika Krakowska
Niezadowoleni mieszkańcy gminy Kocmyrzów- Luborzyca

2009/02/18
Zdrowie. Wniosek dyrekcji szpitala w Proszowicach i niedopatrzenia służb Wojewody sprawiły, że ludzie mają dalej do SOR-u.
Od prawie 30 lat mieszkańcy Prus, Zastowa i Wiktorowic (gm. Kocmyrzów- Luborzyca) leczyli się w Szpitalu im. Żeromskiego, gdzie także przypisani byli do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Pozostałe 23 sołectwa gminy należały do SOR-u w szpitalu w Proszowicach. W zeszłym roku nastąpiła zmiana i cała gmina przeszła do SOR-u w „Żeromskim”. - Wydawało nam się, że złapaliśmy Pana Boga za nogi, ale tylko na rok. Karetka przyjeżdżała w ciągu ośmiu minut. 90 procent mieszkańców pracuje w Krakowie i mogli po drodze odwiedzać w szpitalu swoich bliskich. Teraz, gdy leżą w Proszowicach jest to bardzo utrudnione - mówi Halina Zięciak, sołtys Dojazdowa, graniczącego z Krakowem.
Po zeszłorocznej zmianie Janina Dobaj, dyrektorka proszowickiego szpitala, wystąpiła do wojewody małopolskiego o przywrócenie dawnego rejonu. Minister zdrowia zaakceptował wniosek wojewody, ale poszerzył rejon o całą gminę. - Pani dyrektor chciała naszym kosztem ratować szpital znajdujący się w nie najlepszej kondycji finansowej - twierdzą sołtysi i radni z wiosek graniczących z Krakowem. Mają za złe dyrektorce, że bez żadnych konsultacji z nimi wnioskowała o zmianę rejonu. - Na początku stycznia samorząd został zaskoczony informacją o zmianie SOR-u, z czego mieszkańcy są bardzo niezadowoleni - mówiła Małgorzata Doniec, przewodnicząca Rady Gminy, która na wczorajszej sesji zajęła się tą sprawą i zaprosiła na nią dyrektorkę Janinę Dobaj i lekarza SOR-u ze Szpitala Żeromskiego. Samorządowcy ubolewali,że nie przyjechał przedstawiciel wojewody. - W tej sytuacji czuję się odpowiedzialny i będę o tym rozmawiał z wojewodą - zapowiedział Marek Jamborski, wójt gminy.
Władysław Zięciak powiedział, że pani dyrektor zachowała się nieelegancko w stosunku do mieszkańców gminy, która niejednokrotnie finansowo wspierała szpital. Janina Dobaj tłumaczyła, że nie było jej intencją szkodzenie mieszkańcom i do głowy jej nie przyszło, że rejon zostanie poszerzony. Uważa, że miejscowości sąsiadujące z Nową Hutą powinny być przypisane do Szpitala Żeromskiego. W piśmie do wojewody nie wymieniła sołectw, bo uważała, że przywrócony zostanie rejon sprzed roku (bez trzech wiosek), a służby wojewody wiedzą, które wioski obejmuje. - Wskutek tego gmina podzieliła się, bo o zmianę rejonu wnioskują nie tylko wioski graniczące z Nową Hutą, ale też inne, np. Baranówka czy część Wysiołka. Mieszkańcy wystąpili o to do wojewody – poinformowała Małgorzata Doniec. Maria Wójcik, radna z Prus, przypomniała o śmierci jednej osoby z powodu zbyt późno udzielonej pomocy . To absurd, żeby ofiary wypadku drogowego wieźć z Prus do oddalonych o 30 km Proszowic, zamiast do odległego zaledwie o 4 km szpitala w Nowej Hucie. Krystyna Szczupak z Zastowa dodała, że na karetkę z Proszowic pacjent czekał 40 minut i tyle samo trwała jazda do Proszowic, a do Nowej Huty zaledwie 10 minut. Radni i sołtysi dziwili się, że państwo stać na tworzenie nieracjonalnych rejonów, eksploatowanie karetek i wydawanie pieniędzy na paliwo. Janina Dobaj tłumaczyła im zawiłości systemu ratownictwa medycznego. Karetka przewozi pacjenta, którego życie jest zagrożone do najbliższego SOR-u, ale wyznaczonego przez wojewodę. Natomiast pacjenci mogą się leczyć w dowolnych przychodniach i na planowane zabiegi zgłaszać się do wybranych przez siebie szpitali. Dyrektorka przekonywała samorządowców do proszowickiego szpitala: - Państwo opieracie się na wiedzy sprzed wielu lat, a nasz szpital bardzo się zmienił, jest nieźle wyposażony, nawet sprzęt, którego nie mają krakowskie szpitale.

(Ewa Tyrpa)